Thursday 7 October 2010

Pierożki dyniowe...



'Nawrocilam' sie na dynie! :) Ktorej do tej pory praktycznie nie uzywalam! Tylko od czasu do czasu, jako dodatku do curry.
Pod wplywem impulsu i niskiej ceny, kupilam slicznosci nakrapiane o nazwie 'Harlekin', z mglistym planem zrobienia eksperymentalnych pierogow.
Oszczedzajac czas i nerwy zawsze robie duze pierogi. Do ich wykrawania uzywam 0,5l szklanki do piwa, o srednicy okolo 9.5cm. Tym razem wymyslilam sobie male pierozki, wykrawane szklanka o srednicy 6cm. Samobojstwo kompletne! Majac na wzgledzie dwoje malych dzieci domagajacych sie uwagi i kulke ciasta, malejaca zdecydowanie za wolno!

Pierozki dyniowe:-1.2kg dyni - przed obraniem i upieczeniem;
-3 lyzki oliwy;
-1,5 cebuli, posiekanej bardzo drobniutko;
-1 papryczka chili, bardzo drobniutko posiekana;
-sol, pieprz;

Rozgrzac piekarnik do 200stC.
Dynie obrac, oczyscic i pokroic na male kawalki. Wymieszac w misce z 2 lyzkami oliwy i spora szczypta pieprzu. Rozlozyc pojedyncza warstwa na blaszce i piec okolo 35min, mieszajac raz lub dwa w trakcie. Wyjac z piekarnika, wrzucic do miski i dokladnie rozgniesc - wystarczy lyzka, dynia powinna byc juz bardzo miekka.
Cebule zeszklic na lyzce oliwy, dorzucic papryczke chili i smazyc okolo 1-2min, az lekko zmieknie. Wrzucic do dyni. Dobrze wymieszac. Ostudzic. Nadziewac farszem pierozki (ciasto tutaj) - mnie wyszlo 60. Wrzucac do gotujacej sie wody i gotowac 4-5min od wyplyniecia.
Trzeba przyznac, ze farsz jest swietny! Na tyle 'suchy', ze sie nie rozplywa na ciescie, tylko formuje zwarta kulke, i co wazniejsze - nie wpycha sie tez pomiedzy zlepiane brzgi. Zdecydowany zwyciezca!



Uwagi
Nastepnym razem uzyje raczej mielonego chili, bo swieze, niewazne, jak drobno jest posiekane, i tak rozklada sie w farszu nierownomiernie: niektore pierozki beda duzo ostrzejsze, niz inne.
 
Poza tym, mimo moich najszczerszych checi i staran -upychalam baaardzo duzo farszu w kazdym pierozku - zostalo mi jeszcze pol miseczki. Ha, za malo, zeby dorabiac kolejna partie ciasta, za duzo, zeby pylnac do smietnika... Planowalam zjesc nastepnego dnia z makaronem - ladnie by sie to zgralo. Ale, ale... wyszlo COS lepszego! :):):)))))

No comments:

Post a Comment