Tuesday 25 November 2014

I 8 urodziny w domu...


Ano tak... Listopadowe tortowanie-i-urodzinowanie ma sie na szczescie ku koncowi. Wczoraj tornado, zlozone z dzieci sztuk 9, przetoczylo sie nam przez mieszkanie. I to by bylo na tyle, az do 'za rok'! (Nawiasem mowiac bardzo powaznie zastanawiam sie juz nad przyszlorocznym pomyslem zrobienia jednego przyjecia, z data pomiedzy obydwoma urodzinami, i wynajeciem jakiegos pomieszczenia, najlepiej daleko, daleko od domu...).
I tym razem, podobnie, jak i dwa tygodnie temu, staralam sie wszystko przygotowac wczesniej i nie bawic sie w skomplikowane przepisy. Chrupki i proste kanapki z serem i kurczakiem udajacym szynke, to bezpieczny wybor - wiekszosc dzieci je lubi. Kolorowe koreczki: warzywne, z papryki, pomidorkow i kawalkow ogorka, oraz owocowe, z truskawkami, winogronami, borowkami i ananasem, zniknely bardzo szybko. Podobnie, jak i kolorowe galaretki: ananasowa i z owocow lesnych. Bananowe fairy-cakes tez sie przydaly. Zrobilam domowe 'nuggetsy' z kawalkow piersi kurczaka usmazonych w bulce tartej. A leciutko slodkawe skrzydelka z kurczaka byly takie pyszne, ze jedna z mam zapytala, gdzie je kupilam! :)
A prawdziwa gwiazda byl wielki tort - przepis jutro. Albo pojutrze... :)  (KLIK)
Zasada jest generalnie taka: trzeba towarzystwo zmeczyc! Dlatego z entuzjazmem gralismy we wszelkie gry wymagajace biegania, skakania i generalnie wydatkowania energii. 'Musical statues'... 'Simon says'... 'Pass the parcel'... I oczywiscie, ulubione, poszukiwanie skarbu - tym razem pogonilam towarzystwo i musieli tropic paczki slodyczy w calej klatce schodowej. 
Iiiiiiii.... Przetrwalismy! Okolo 18.00 zrobilo sie w miare cicho, bo nikt juz nie mial na nic sily. A moje dzieci padly bez gadania okolo 20...
Do nastepnego roku mam spokoj...
Uffffffff...    
:) 



No comments:

Post a Comment